Nuralis
Tereny klanu Cieni => Puszcza => Wątek zaczęty przez: Suri w Wrzesień 20, 2014, 18:13:59
-
(http://img1.garnek.pl/a.garnek.pl/012/675/12675320_800.0.jpg/polana-pisana.jpg)
Łąkę oświetla słońce a w oddali migoczą tereny zorzy.
-
Szybkim krokiem przemierzała polanę z głową zadartą w stronę nieba. Nadal rozmyślała, chociaż powoli już ją to nużyło. Musiała znaleźć coś do jedzenia, czuła się słabiej niż zazwyczaj.
-
Kucnęła nad jednym z kwiatów chcąc go zerwać, ale zakręciło jej się w głowie tak, że upadła obok niego. Zaśmiała się pod nosem. Czyli nawet ja mam jakieś granice? Pomyślała rozglądając się czy przypadkiem kogoś tu nie ma. I nie było. Westchnęła po czym położyła się na trawie. Jak Zjawa czy inne zabawki są potrzebne, to ich nie ma, jak na złość.
-
Wdrapał sobie machając w lewo i prawo radośnie ogonem. Zauważył Naomi. Coraz szybciej szedł aż zaczął biec. Specjalnie połkną się i poturlał się na trawę. Przeciągał się na trawie przewalając się z boku na bok. W końcu przestał się rzucać i leżał na grzbiecie. Wpatrywał się w chmury z lekkim uśmieszkiem.
-
Spojrzała w stronę wyraźnie rozbawionego Demona. Dodało jej to trochę sił i przewróciła się na brzuch podtrzymując rękoma głowę.
- Deeeemooooon - powiedziała uśmiechając się w jego stronę. - Cześć! - dodała podnosząc do góry rękę. Strasznie jej drżała.
-
Spojrzał w stronę Naomi. Znów się przeciągną.
- Witaj - odpowiedział i machnął ogonem. Wygrzewał się w słońcu. Przymknął oczy i nasłuchiwał. Zaczął cicho mruczeć. Odruchowo. Zwykle jak mu coś się podoba to mruczy niezależnie od własnej woli.
-
Westchnęła. Jego na pewno o pomoc nie poprosi. Teraz ledwo by się na drugą stronę przewrócił. Nadąsana wytknęła w jego stronę język. Trochę się przeturlała i z trudem wstała. Zaczęła wypatrywać jakichś krzaków z czymś jadalnym.
-
Spojrzał na nią kątem oka. Uśmiechnął się szyderczo i podniósł się. Usiadł na ziemi i Wyprostował się. Wyczuł jej krew. Nic nadzwyczajnego, ale z jaką szybkością przemieszczała się po jej ciele była szybsza. Jakby coś się stało.
- Cóż się stało, Naomi? Wyglądasz na niezadowoloną.. - zachichotał pod nosem.
-
Zirytowana odwróciła się w jego stronę uśmiechając się jak psychopata. To chyba oczywiste że jest niezadowolona, jak jest głodna!
- No coś ty... - powiedziała w jego stronę ale wydawało się że mówi do siebie. Opanowała trochę uśmiech psychopaty. - Głodna jestem. - dodała udając że nadal czegoś szuka.
-
Zaśmiał się.
- Tylko tyle? Cóż, myślałem, że jeszcze czegoś więcej oczekujesz niż jadła. Demonie. - podkreślił słowo "Demonie" aby wiedziała, że mimo to, że nim nie jest to i tak Mephisto akceptuje jej wymysły i wyobraźnię.
-
Podeszła do niego i skrzyżowała ramiona na klatce piersiowej. Miała ochotę śmiać się z nim, ale jak na razie ograniczyła się do swojego specyficznego uśmiechu.
- Może nie wiesz, ale dla większości kobiet jedzenie to pierwsza rzecz dla której skoczyłyby w przepaść. - powiedziała teatralnie podnosząc zaciśniętą pięść. Niestety nie wytrzymała i wybuchła śmiechem zginając się w pół.
-
Zachichotał.
- Myślałem, że prędzej wskoczycie w przepaść za swym ukochanym lub najlepszą przyjaciółką.. a nie za jedzeniem - odparł z uśmiecham i zmienił się w człowieka. Rozciągnął się na trawie - brak jedzenia to nie koniec świata.. chyba - Zamyślił się.
-
Usiadła nadal się śmiejąc.
- Dlatego powiedziałam "większość"... ja jestem gdzieś pomiędzy, ale teraz skoczyłabym za jedzeniem. - jak to ona, znowu zaczęła przyglądać się rogom Demona.
-
- Zawsze możesz sobie coś upolować. Ale w sumie to ja jestem facetem i to ja powinienem zrobić przysługę kobiecie i dla niej coś do jedzenia zdobyć.. - Zamyślił się - ale z drugiej strony mi się nie chce.. ehh.. za dużo rozmyślania.. jak ładnie poprosisz to pomogę Ci coś znaleźć do jedzenia - uśmiechnął się.
-
Kolejny który prosi żeby coś ładnie zrobiła - pomyślała Naomi i lekko się nadąsała. Ale cieszyła się że sam zaproponował jej pomoc... mniej więcej. Westchnęła, umiała "ładnie prosić" ale trochę się wstydziła prosić Mephisto. No ale cóż. Złożyła ręce i przyłożyła je do brody, przechyliła głowę na bok i uśmiechnęła się tak uroczo, jak tylko mogła w jego stronę.
- Ładnie prooszę! - zaczerwieniła się co dodało uroku.
___________
120% kjut, kjut, moe, moe x)
-
Widząc starania Naomi rozbawiło go to bardziej. Uwielbia jak ludzie robią to co każe. Nawet drobnostki.
- wyglądasz jak mała urocza dziewczynka z przesłodzonego anime, pełnego nieprzyzwoitego różu - zaśmiał się - ale no dobrze, już niech Ci będzie! Z pustym brzuchem trudniej prosić! Później mi zresztą Podziękujesz.. - mruknął sam do siebie - to czego sobie życzysz młoda? - spytał i skierował wzrok ku chmurom.
---
Taaa.. Mephisia trudno przebłagać, ale kobietom ustępuje.. c":
-
Zaśmiała się z nadal widocznymi rumieńcami. Marna z niej aktorzyna ale chociaż poprawiła mu chumor.
- Cokolwiek. - spojrzała na Mephisto - Byle byłoby jadalne i w miare dobre. - uśmiechnęła się chytrze w jego stronę. Zakręciło jej się w głowie więc oparła głowę o prawą ręke.
-
Zamyślił się.
- Gdybym miał jakąś kuchnię to odprawiłbym trochę i byłoby lepsze niż na surowo.. może być królik? - spojrzał na nią wyczekująco. Podniósł się. Pomiział ją lekko po policzku ręką uśmiechając się przyjaźnie - spokojnie niedługo odzyskasz siły i nie będzie Ci słabo - starał się ją pocieszyć.
-
Pacnęła go ręką w nogę jako odpowiedź.
- Taa, może być... - powiedziała zwieszając głowę. Było jej głupio że musiała o jedzenie prosić Demona. W sumie, jakby to była Zjawa, też by było jej głupio. Przez trzy lata musiała sama o siebie zadbać. Była w o wiele gorszych sytuacjach.
-
Zachichotał cicho.
- Dobrze, dobrze.. Raczej tutaj na tutejszych polanach powinno być dużo królików.. - Zamyślił się i zaczął się rozglądać za królikiem. Co jakiś czas słyszał szelest w trawie i od razu tam patrzył, lecz niczego nie dostrzegł. W końcu w oczy rzucił mu się typowa brązowa barwa futra królików. Zmienił się w kota i pobiegł za królikiem.
-
Wbiegła na polane. Zatrzymała się. Spojrzała podejrzliwym wzrokiem na Mephisto i Naomi. Ilustrowała ich wzrokiem choć w w rzeczywistości przyglądała się ich światełkom. Skrzywiła się na widok światełka Naomi.
-Naomi, zjedz coś najpierw później się mścij. - mruknęła.
-
Złapał królika żywcem. Nie lubi zabijać bezbronnych zwierząt. Zmienił się w człowieka i wziął królika. Zauważył Watriss. Wyglądała na niezadowoloną. Podszedł do nich i dał królika Naomi.
- Co Cię sprowadza czcigodna Watriss? - spytał kotkę i usiadł na ziemi obok Naomi.
-
Zaczynając rozmyślać nad przeszłością, Naomi ledwo zauważyła podchodzącą Zjawę nie wspominając o Demonie.
- Co? Mścij? Czemu... - olśniło ją że powiedziała to Watriss. - O, Watriss ! - spojrzała zdziwiona na znajomą.
-
-Powiedz o czym teraz myślisz? Twoje światełko ładnie się świecie... na niebiesko. - zmrużyła oczy i dalej się mu przyglądała. Nie zauważyła nawet że nazwał ją czcigodną. Przyglądała się demonowi.
-
Zamyślił się.
- Więc widzisz światełka? Znaczy nas? A ja jaki mam kolor światełka? - bardzo zaciekawił się nową zdolnością Watriss. Ciekawe co mówią te światła. Mephisto aż oczy zabłysły z ciekawości. Nigdy z czymś podobnym się nie spotkał.
-
-Widzę że Neomi jest głodna jednocześnie czymś się zawstydziła i zezłościła.- przyjrzała się królikowi. - Ten królik usilnie łapie się życia zaczął już swój spektakl.- znów przyjrzała się demonowi. - Nie wiem co mówi niebieskie światło lecz ... - zamilkła- ... wiem że wciąż żyjecie.
-
- fascynujące.. - powiedział cicho - to niezwykłe, że widzisz takie rzeczy. Możliwe również, że niebieskie światło oznacza również spokój. W moim przypadku. Ale nie wiem.. - Kiwnął głową. Ciekawa zdolność - nigdy w życiu podobniejszej rzeczy nie widziałem.. - znów się Zamyślił.
-
Nadal trochę otępiała Naomi zaczęła rozmyślać nad tym co powiedziała Zjawa.
-Chwila, Watriss, nie rozumiem. Jakie światełka? - spojrzała na królika trochę zawiedziona faktem że nadal żył.
-
-Małam małe spotkanko z driadami. Przez nie wyczuwam życie może dla ciebie łatwiej nazwać to duszą. - mruknęła.
-
Zamyśliła się. Chwyciła królika i niezbyt zadowolona przygotowała się do wykręcenia mu karku.
- Powiedz co się dzieje z jego "światełkiem". Też się tyn zaciekawiłam. - powiedziała i odruchowo lekko się uśmiechnęła zanim zabiła królika.
-
-Wiesz co znaczy ostatnia nadzieja? - spytała spokojnie.
-
Westchnęła.
- Mniej więcej. - odpowiedziała zastanawiając się nad drugim, trzecim, czwartym dnem jej wypowiedzi.
-
-Śmierć. - powiedziała tylko nie mając najmniejszej ochoty tłumaczyć tego co widzi. Spektakl się zakończył i światełko znikło.
-
Nie zdziwiła ją odpowiedź Zjawy. Zmieniła się w kota i kiwnęła głową do Mephisto jako "dziękuję" po czym zaczęła pałaszować królika.
- Myślałam że rozwiniesz to trochę... - wycedziła pod nosem.
-
Nie usłyszała odpowiedzi. Położyła uszy po sobie, w nozdrza nabrała powietrza. Niebo pociemniało, wiatr stał się zimny. I coś jeszcze... duchy przestały śpiewać, nastała nie znana jej dotąd cisza.
-
Kartagina szła, niespokojnie rozglądając się wokół siebie. Szukała Klanu Zorzy, a nie... Tego. Wtedy jej oczom nie uszły obce koty.
-Mraf.-było to jej powitanie, bo inaczej przecież nie mogła, bo nie mówi. Końcówka jej ogona drgnęła. Zostać, czy uciekać.
Proszę, niech o nic nie pytają... Pomyślała jeszcze.
-
Nie spojrzała na przybyłą nasłuchiwała.
-Słyszycie?- spytała towarzyszy.
_______________________
Chwila chwila... Karin, Mephio i Ja. 0.0 Chyba trzy, a może ja liczyć nie umiem. (to było by prawdopodobne)
-
Kotka miauknęła jeszcze raz, aby pokazać, gdzie jest. A co jej tam niech wiedzą. Karo przyjaźnie machnęła ogonkiem, lecz w jej oczach czaiło się widmo strachu.
-Miau-mraf!-"powiedziała" lekko przestraszona, po czym lekko nastroszyła sierść, i przekrzywiła łebek.
Ciekawe, co będą chcieli ze mną zrobić.
-
Usłyszał głos. A raczej jakiegoś kota. Początkowo myślał, że się przesłyszał, lecz skoro Watriss zwróciła na to uwagę to faktycznie ktoś tu jest. Zmienił się w kota i siadł przygarbiony na trawie.
- Mhrmm.. - wymruczał rozglądając się na różne strony zniecierpliwiony - pokaż się przybyszu! - powiedział w końcu i oczekiwał gościa.
-
-Durnie!- naprawdę nie zamierzała czekać - nie o to mi chodziło. Duchach mówię! - syknęła.
____________________
Ukatrupię, ukatrupię obydwie =_= Na mitycznego niebiesko-fioletowego z czerwonymi plamkami ananasa, ukatrupię!
-
W kilka chwil nie było śladu po króliku. Naomi oblizała pyszczek i zaczęła obserwować duchy. Rzeczywiście było z nimi coś nie tak. Bardziej ciekawiła ją nowa przybyszka, ale w tej chwili nie chciała wkurzać Zjawy. Może później.
- Wszystko ... jakby ucichło. - powiedziała przyglądając się ciemnemu niebu.
-
Och... Znowu ta presja! Kotka fuknęła, po czym zbliżyła się do reszty na bezpieczną odległość.
-Miau.-popatrzyła na pyszczki zebranych, i mimowolnie się zjeżyła. Nie była pewna, czy jej nie przegonią. A jak tak, to gdzie pójdzie? Te wszystkie myśli ciągle nawiedzały puchaty łebek Kartaginy.
-
Zauroczona nową kotką zmieniła się znowu w człowieka. Podeszła prawie że o krok od niej i wyciągnęła do niej rękę.
- Kici, kici! - zawołała ją sarkastycznie uśmiechając się.
-
Przestraszona Karo położyła po sobie uszy, i szerzej otworzyła szarozielone ślepia.
Czego ona ode mnie chce?
Brązowa machnęła nerwowo ogonem, lecz nie uciekała. Czy ktoś z uśmiechem może chcieć zrobić ci krzywdę? Owszem, Kartagina bała się wyciągniętej do niej ręki.
-Prrrf!-ten uroczy dźwięk był ostrzeżeniem. Mimo wszystko zielonooka kotka miała ząbki i ostre pazury.
-
Zachichotała spodziewając się takiej reakcji.
- Ojejku, jakież to urocze. - cofnęła rękę i usiadła przed nieznajomą.
-
Kotka otworzyła bezgłośnie pyszczek, chcąc coś odpowiedzieć, lecz nie wydobyła z siebie żadnego dźwięku.
Że też muszę być niema!
Kartagina wbiła spojrzenie swoich miętowych oczu w dziewczynę, i miauknęła pytająco. Nie za bardzo wiedziała, coma zrobić. Przecież nie porozmawiać, tak? Wtedy brązową wpadła na pomysł. Wstała, i napisała przed dziewczyną swoje imię. "KARTAGINA" głosiły koślawe litery. Karo zadowolona z siebie mruknęła, a na jej pyszczku zagościł cień uśmiechu.
-
Przyglądała się z rozbawieniem kotce, która wyraźnie miała z czymś problem. Zauważyła że coś rysuje na ziemi, dopiero po chwili skapnęła się że to litery. Uważnie śledziła powstające imię. Kartagina. Kolejny raz zawiodła się nad czyimś imieniem. Nie mogła pojąć jak tak uroczą kulkę można nazwać Kartagina!
- Kartagina, powiadasz? Ja jestem Naomi. - też naskrobała przed sobą swoje imię.
-
Kotka spojrzała na dziewczynę spode łba. No bez przesady, ludzie!
Phh... Może nie mówię, ale niedosłysząca na pewno nie jestem!
Kartagina wlepiła swoje ślepka w Naomi, i z wyraźną fascynacją ją obserwowała. Brązowa wstała, po czym podeszła i powąchała rękę dziewczyny. Nie pachniała jak ktoś, kto chce zrobić jej krzywdę.
-Miau?-nie za bardzo wiedziała co teraz zrobić. Zielonooka przekrzywiła łebek, w niemym zapytaniu.
-
Nie wiedziała czemu tak ją to denerwowało. Patrzała na tą zabawę zimny wzrokiem który nie zmienił się zbytnio. Miała ogromną ochotę naszpikować obie nożami. Uśmiechnęła się szyderczo.
Ups.. chyba zbytnio się na kim skupiła pomyślała słysząc myśli przybyłej. Skupiła się na jakimś dalekim punkcie. Ciemne niebo było przyjemne, miała nadzieje że nie zdążyła wysłać impulsu w stronę kotki.
-
Karo teraz z kolei zwróciła oczy na Watriss. Syknęła na nią cicho. Niezbyt przypadła jej do gustu. Zdekoncentrowana zielonooka cofnęła się o dwa kroki. Nieufność daje o sobie znać. Kartagina nastroszyła futro, ale tym razem w bojowym geście.
-Phhhh...-syknęła ostrzegawczo w stronę Watriss. Miała wrażenie, że raczej ona chce jej soś zrobić...
-
Znudzona bojowym nastawieniem Zjawy, znowu podeszła do Kartaginy i pacnęła ją lekko kilka razy w szyję i głowę.
- Syczenie do niej i tak nie pomoże. Zresztą, nic ci nie zrobi. - próbowała uspokoić nową. Sama nie była co do niej pewna, ale co mogła by nam zrobić gdyby chociaż spróbowała zaatakować?
-
-Miau?-to miało być coś w stylu "na pewno?". Kotka w tym towarzystwie nie była pewna siebie. Ciągle miała wrażenie, że ktoś się zaraz na nią rzuci...
Jeny! Wiać czy nie wiać?
Kartagina z jednej strony chciała zostać, ale instynkt podpowiadał ucieczkę. I co? Walczyć z sumieniem, czy instynktem samozachowawczym? Kotka potrząsnęła łebkiem. Zbyt wiele pytań.
-Miaurf!-miało to oznaczać, iż nie chciała nikomu zawadzać.
-
Tak bardzo chciałaby teraz zagryźć Zjawę. Mogłaby chociaż nie odstraszać jej zabawek. Uspokoiła się na tyle ile mogła i z uśmiechem popatrzyła na Kartaginę.
- Możesz tu zostać. - nie chciała jej przekonywać żeby się rozłożyła jak u siebie, ale nie mogła tak po prostu pozwolić jej odejść. Nie wiedziała jak inaczej to przekazać.
-
Kotka nie za bardzo uwierzyła Naomi.
Czemu wszyscy traktują mnie jak pluszowe zwierzę jakieś? Jestem normalnym kotem!
Kartagina prychnęła, i przypadła do ziemi. Wyglądało to, jakby leżała, ale to była pozycja, która ułatwiłaby jej ucieczkę. W razie konieczności oczywiście.
-Dohef.-to miało być "dobrze", ale wyszło tak, jakby Karo zadławiła się kłaczkiem. Eh... Nikt jej nie zrozumie, i jeszcze pewnie uznają ją za wariatkę, ewentualnie kota upośledzonego. Co za porażka... Kartagina wlepiła spojrzenie swoich wielkich oczu w Naomi. Co prawda nie ufała jej, ale przynajmniej była przyjazna.
-
Machnęła wesoło ogonem. Bardzo ucieszyło ją owe dziwne zainteresowanie.
- Proszę nie przejmuj się mną, chętnie pobawię się z zabaweczką. - szepnęła ,,telepatycznie,, do Naomi.
-
Westchnęła. Usiadła przytulając kolana do tułowia.
- To się cieszę. - odpowiedziała Kartaginie szczerym uśmiechem. Zirytowała ją ta sytuacja przed chwilą. Znowu zaczęła się przyglądać ciągle czerniejącemu niebu. Zachichotała pod nosem zastanawiając się co to mogło oznaczać. Zjawa interesowała się teraz wyłącznie tym, więc to musi coś być.
-
Karo machała puchatym ogonem na lewo i prawo.
Co zrobić?
W końcu kotka usiadła, ale cała drżała. I to ze strachu. Strachu, że jej coś zrobią. No i co miała zrobić? Uciec? Poczekać aż się im znudzi? Nie... Nie tym razem.
-Mrphhh.-wyraziła swoje niezadowolenie.
-
Obserwował co się dzieje. Nie przerywając im rozmowy tylko westchnął i potrząsnął łbem. Mruknął coś sam do siebie i położył się na ziemi. Nie interesowała go nowo przybyła kotka. Położył łeb na ziemi i zamyślił się. Co jakiś czas rzucał okiem na kotkę. Gdy się porządnie skupił wyczuł krew innych.
-
Najwyraźniej tylko ona zainteresowała się kotką. Zastanawiając się, czy spytać Kartaginę skąd przyszła albo chociaż czy jest z cieni, Naomi zaczęła bawić się kosmykiem włosów. Równie dobrze mogła jeszcze się spytać o grupę krwi, więc odpuściła. Zostawiła te pytania Zjawie i Demonowi.
- Czemu tylko miauczysz i prychasz? Jesteś niema? - odezwała się w końcu przyglądając się Kartaginie. To też ją w sumie zastanawiało.
-
Kotka kiwnęła głową, aby potwierdzić słowa Naomi. Owszem, nie umiała mówić. Problemy ze strunami głosowymi. Był to dla Kartaginy koszmar.
-Mrau.-stwierdziła, po czym usiadła tuż obok dziewczyny, i wlepiła w nią swoje miętowe oczyska. Ogon jej drgnął, lecz już nie ze strachu.
-
Strasznie korciło żeby w tym momencie pogłaskać Kartaginę. Uznała jednak że spróbuje od teraz nikogo nie wkurzać. Jakoś jej to teraz nie wychodziło.
- Musi być ci ciężko... współczuję. - powiedziała ciszej. Jak sama podeszła to co się będzie drzeć?
-
Karo tylko prychnęła.
Akurat współczuje. Mówi tak, bo wymaga tego sytuacja.
Brązowa wytrzepała się. Nie wiedzieć czemu, miała wrażenie że jej futro jest mokre, a naprawdę było suche i puszyste. Może to przez to napięcie?
Masz za swoje Karo. Teraz tu siedź, i udawaj że wszystko ok.
Kartagina lubiła mówić do siebie w myślach, lecz w niczym jej to nie pomoże. Prychnęła ponownie, po czym zaczęła z nudów bawić się źdźbłem trawy.
-
W końcu postanowił wstać. Chciałby odejść bez słowa ale maniery mu na to nie pozwalały.
- Idę się przejść - powiedział krótko, kiwnął głową na pożegnanie i ruszył tam gdzie go łapy poniosą.
-
Uzmysłowiła sobie że wyczuwa dziwną energie. Szybko ruszyła w jej stronę nie szczycąc znajomych spojrzeniem pożegnania. //wyszła
-
Karo spojrzała tylko na odchodzące koty.
Ale jak to? Tak zostawić nas tu tylko dwie?
Warto wspomnieć, że nasza brązowa bohaterka bała się samotności. Z tego strachu, oparła się o bok Naomi, i miauknęła pytająco. Nie rozumiała zachowania tamtych kotów. Normalnie to chcą się poznać, a nie odchodzą...
-
Odprowadziła Zjawę wzrokiem. Nie mogła uwierzyć że tak po prostu ją tu zostawili. Z chęcią podreptałaby za resztą, gdyby nie Kartagina. Czuła się w tej chwili za nią odpowiedzialna.
- Nie martw się, wyczuli coś pewnie albo przejęli się tym co się dzieje. Jakby było to coś poważnego, obronię cię. - dumnie powiedziała spoglądając na kotkę.
-
Karo miauknęła, i wypięła dumnie puchatą pierś. Sama doskonale potrafiła to zrobić. Zawsze sprzyjają jej gwiazdy, i umie odczytywać ich wskazówki. W końcu była, jeszcze nieoficjalnym, co prawda, astronomem.
Owszem, może się boję, ale bronić się umiem! Chyba...
Mimo wszystko walka defensywna była jej brożką. Kartagina rzuciła Naomi przeciągłe spojrzenie. Mówiło jakby "co teraz?". Kotka nie należała raczej do osób, które łatwo i szybko się decydują... Kartagina zwróciła pyszczek w stronę nieba. Hmm... Dzisiaj raczej kiepsko będzie widać gwiazdy. No trudno.
-
Beztrosko szturchnęła Kartaginę w ramię. Cały czas wyglądała na taką zamyśloną, chciała żeby przez to się trochę rozluźniła.
- Mogę cię zapytać z jakiego klanu jesteś? Jak nie to zrozumiem. - to był idealny moment na to pytanie. Nie było tu nikogo z jej klanu, więc w razie czego nie zaatakują jej. Była pewna że nie jest z Cieni.
-
Na to pytanie, Karo wskazała łapką na niebo. Może domyśli się, że kotka należy, lub raczej będzie należeć do Zorzy. A jeśli Naomi jest z innego klanu? Co wtedy? Na tą myśl zielonooka lekko się wzdrygnęła.
-Mrrf!-chciała tym podkreślić, że umie się bronić.
-
Góra, chmury, niebo, gwiazdy... Naomi na chwile zapomniała o wszystkim i zaczęła wspominać każdą zimną noc jaką przeżyła. Szybko jednak wróciła na ziemie i aż zachichotała wiedząc już z skąd pochodzi mała.
- Z zorzy... co więc robisz na tych terenach? ?Te ziemie należą do Cieni. - zaniepokoiła się trochę tym, że Kartagina już dawno mogła się domyślać z jakiego pochodzi klanu. Woli w tej chwili udawać samotnika i jej pomóc.
-
Karo spojrzała na Naomi nieco zaszczutym wzrokiem. Chwila... Skąd ona wie, że to tereny Cieni? A może sama należy do tego klanu? I... Chce ją zabić? Ale ona jest tylko niewinnym uczonym! Nie zrobiła nic złego.
-Mrf?
-
Spojrzała na małą przybierając maskę lekko zdziwionej.
- Nie wiedziałaś o tym? Cóż, kolorowe kwiaty jednak są w stanie zdezorientować...-przestała udawać chcąc chociaż przy niej być prawdziwa - mam nadzieje że wiedząc to nadal chcesz tu zostać. Nie lubię samotności... - wzrok jej utkwił gdzieś między drzewami. Trochę posmutniała zdając sobie sprawę co powiedziała.
-
Kartagina potrząsnęła łebkiem. Czyli... Oszukała ją? Nie, przecież nawet nie pytała! No trudno, przełknie się to, i dalej jakoś pójdzie.
-Mr.-spojrzała Naomi prosto w oczy, i wskoczyła jej na kolana. Chciała ją jakoś pocieszyć. Ale przecież nie będzie siedzieć tu wiecznie. No, na razie zostanie.
-
Ryuin po jakimś czasie swobodnego dreptania natknął się na człowieka i kotkę.
Kociak usiadł i przyjrzał się postaciom. Przekrzywił głowę.
- Miau? Nie spodziewałem się tu nikogo.
-
Gdy podszedł do nich szary kot, Kartagina nastroszyła się, i syknęła, jednocześnie wytrzeszczając swoje zielone oczy.
-Mrau!-miauknęła wojowniczo, i podniosła lekko swój puchaty ogon. Zeskoczyła z kolan Naomi i zmrużyła swoje ślepia.
-
Kot oblizał swój nos i wyszczerzył się do kotki.
- Nie mam zamiaru z tobą walczyć. Szukam tylko klanu zorzy.
Ryuin potarł łapką o pyszczek.
- No i nie chciałem cię wystraszyć.
-
-Phr!-fuknęła, i podeszła nieco bliżej do szarego kocura. Zorza? Hmm... Kartagina kiwnęła łebkiem, i tak jak przedstawiła się Naomi, przedstawiła się i jemu. Łapką napisała przed nim swoje imię. Teraz czekała, aż szary jej odpowie.
-Mrf.
-
Kot nie od razu zrozumiał dlaczego Kartagina napisała przed nim swoje imię.
Uh... ona... nie mówi? No cóż. Bywa.
Ryuin zamachał ogonem i uśmiechnął się do kotki.
- Ładne imię. Cóż... ja mestem Ryuin.
-
Kartagina ponownie prychnęła, i machnęła swoim puchatym ogonkiem. Usiadła na ziemi, i patrzyła kocurowi prosto w oczy. W nich widać najwięcej.
-Mrf-mrr...-to mruknięcie miało oznaczać, iż kotka się nie boi, ale też mu nie ufa. Teraz z kolei odwróciła łebek w stronę Naomi, i pokręciła wąsikami.
-
Kot wstał i prszeszedł kilka metrów.
Zwrócił się do kotki:
- To wiesz może gdzie jest ten klan? Szukam go ciągle, ale nie mogę wpaść na żaden trop.
Jak na razie nie interesowała go towarzyszka kotki.
-
Karo tylko wzruszyła ramionami. Niby skąd miała to wiedzieć? Sama też przecież nie wiedziała.
-Miau.-powiedziała i popatrzyła przepraszająco na Naomi. Potem ruszyła za kocurem. Trzymała się w pewnej odległości, ale była gotowa z nim iść.
-
Kot przyjrzał się brązowej.
- Więc... chcesz ze mną iść? Tylko ja nie wiem gdzie...
Spijrzał na nią przepraszająco.
- Gdyby była noc, to może udałoby mi się coś wyczytać z gwiazd. Ale nie jestem w tym dobry.
Uśmiechnął się do niej przepraszająco.
-
Kotka kiwnęła głową, i wyrysowała przed sobą mapę nieba.
No dobrze... Tam jest Gwiazda Polarna, a w takim razie tu będą ryby, a tam jednorożec... Nie, nie jednorożec tylko lew. Więc musimy iść mniej więcej... Na wschód!
Zadowolona z siebie kotka miauknęła tryumfalnie, i łapką pokazała Ryuinowi kierunek, w którym powinni się udać. Znaczy... Chyba ten kierunek. No cóż, gwiazdy nigdy nie są bezpośrednie.
-
Ryuin przekrzywił głowę i wzruszył ramionami.
- Mówiłem, że nie jestem w tym dobry... ale pójdę tam, gdzie uważasz.
Udał się w kierunku wskazanym przez brązową.
//zt/
-
Zanim ruszyła za kocurem, podbiegła jeszcze do Naomi i otarła się o nią łebkiem. Potem w kilku susach dogoniła Ryuina, i podreptała obok niego.
//zt./
-
Naomi była teraz pewna że mała dotrze na swoje tereny. Postanowiła znów pogrążyć się w wspomnieniach. Chociaż na chwilę, póki nie odejdą, a potem gdzieś pobiegnie. Spotkanie z Kartaginą także będzie jednym z jej wspomnień. Wstała i zaczęła nabierać tępa.